top of page
Search

Lion Vibrations - „Friends” wywiad specjalny dla Polonia Sligo

  • poloniasligo
  • Oct 23, 2014
  • 4 min read

Lion Vibrations, to rosnąca w popularność jazz-reggae'owa grupa, która niedawno wydała nowy krążek „Friends” nagrany razem z, między innymi, Kamilem Bednarkiem, Piotrem Baronem czy też Natalią Niemen. Dzisiaj o zespole, albumie i gościach, którzy zostali zaproszeni do współpracy przy nagraniu, rozmawia ze mną Krzysztof „I&igor” Kazanowski.

Najpierw chciałbym zapytać skąd pochodzicie?

Właściwie zespół funkcjonuje dzisiaj jako brzesko-wrocławski, ale pochodzimy także z takich miast, jak Strzelce Opolskie, Lewin Brzeski czy Kędzierzyn-Koźle… Opolszczyzna, to taka wylęgarnia reggae’owych talentów. Większość z nas dobry los związał jednak z Wrocławiem. Stąd dziś jesteśmy, tu mamy próby.

Jak narodziła się idea połączenia pozornie tak odległych od siebie światów, jakimi są reggae i jazz?

Rzeczywiście jazz i reggae, to pozornie odległe światy. Ktoś, kto interesuje się brzmieniami jamajskimi wie, że początki muzyki z tej Wyspy wiążą się nierozerwalnie z fascynacją amerykańskim jazzem, który w połączeniu z mento, calipso, czyli rdzennymi gatunkami, dał podstawę ska, a potem już poszło- rocksteady, roots, itd. My raczej zostaliśmy zainspirowani przez naszego kolegę z zespołu - Adama, który posiada w swoim dorobku również i jazzowe krążki, wystarczy wymienić jego współpracę z kolektywem Pink Freud, czy zespołem Piotra Barona, wybitnego saksofonisty i kompozytora. Wszystko zaczęło się jeszcze na płycie „Save Us”. Tam Piotr Baron zagrał kilka partii solowych, wpadło nam to w ucho i postanowiliśmy zaryzykować. Zmierzyć się z klasyką jazzu, to wyzwanie. Mamy nadzieję, że wyszliśmy obronną ręką.

Jakie ogólne brzmienie chcieliście uzyskać na nowym albumie?

Chcieliśmy uzyskać połączenie amerykańskiego big bandu z trzaskiem winylowej płyty w tle, nałożone na stuprocentowe wariacje The Wailers z lat współpracy z Lee Perrym. ”Brudne” i szalone dźwięki rodem z Black Ark w czarno-białej stylistyce jazz-reggae’owej.

Czym kierowaliście się wybierając gości do współtworzenia albumu?

Gdy pojawiły się pierwsze pomysły, kogo zaprosić do nagrań, to głównym czynnikiem doboru była muzyczna przyjaźń. Tak możemy traktować obecność Natalii Lubrano, Piotra Barona, Wojtka Mazolewskiego, Jorgosa Skoliasa i Kamila Bednarka. Z czasem postanowiliśmy brnąć dalej, czyli szukać ciekawych osobowości. Nie wszystko się udało, ale za to zyskaliśmy dzięki temu nowe znajomości. Tak było przy okazji Natalii Niemen, Jahcoustixa z Niemiec oraz Chezideka z Jamajki. Oczywiście i przypadek także odegrał niemałe znaczenie, bo aż trzech perkusistów nagrywało płytę. Co jednak ważne, każdy wnosił swoją oryginalność oraz niepowtarzalność w brzmienie utworów i przebieg sesji.

Na płycie gościnnie śpiewa Kamil Bednarek w fenomenalnej piosence Matka Muzyka. Niektórzy fani zaczęli zauważać dziwną manierę w jego sposobie śpiewania... Pozwolę sobie zacytować: „Wydaje mi się, że na siłę próbuje gigantycznie emanować emocjami co nie jest za ciekawe dla ucha”. Moim zdaniem Kamil idealnie wpasował się swoim głosem w Wasze jazzowe klimaty. Co Wy o tym sądzicie?

Naszym zdaniem Kamil tylko potwierdza, że jest utalentowanym młodym człowiekiem. To zdolny wokalista, który może wiele jeszcze zaproponować słuchaczom, już zaczyna eksperymentować, więc jesteśmy ciekawi, co niebawem wyprodukuje. Życzymy wszystkiego najlepszego, bo w końcu trochę uczył się od nas tego reggae. A maniera? Każdy z wielkich wokalistów np. jamajskich, posiada coś wyróżniającego, dzięki temu słuchacz wie, czy śpiewa Tosh, Marley, Spear, Wailer, albo Rose… Można akceptować lub wyłączyć odtwarzacz.

Powiedzcie mi jeszcze, bo zastanawiam się nad jedną kwestią. Obecnie w Polsce trudno o sukces. Czy według Was jesteście go w stanie osiągnąć z taką muzyką, jaką gracie, czy robicie to wszystko z zupełnie innych powodów?

Gdyby zależało nam tylko i wyłącznie na sukcesie, to być może wystartowalibyśmy w zawodach typu „talent show”. Dla nas sukcesem jest płyta „Friends” i spotkania na scenie, miłe słowa odbiorców muzyki oraz każda chwila w swoim gronie. Dziś patrzymy na wspólne działania inaczej niż przed laty, doceniamy wartość przyjaźni, która pozwoliła przetrwać i trudne czasy dla zespołu. Jesteśmy również świadomi, że muzyka, którą obecnie proponujemy nie należy do tych, co zapełnia listy przebojów i programy telewizyjne, ale miło, gdy słyszy się pochlebne opinie. Nasze „granie”, to przede wszystkim potrzeba samorealizacji, która ciągle sprawia nam radość i przyjemność.

Gdzieś przeczytałem, że działacie od 1997 roku. Najpierw pod szyldem Zgroza... Czy ze zmianą nazwy wiązały się jakieś zmiany w podejściu do muzyki?

Zmiana nazwy, to efekt przemian grupy, zarówno stylistycznych, jak i personalnych. Dojrzeliśmy i zaczęliśmy stawiać sobie coraz poważniejsze wyzwania, dowodem są nasze płyty. Nie odcinamy się jednak od przeszłości, zagraliśmy ostatnio nawet utwór „Message 4 U” z drugiego krążka, a także podkreślamy, że istniejemy już siedemnaście lat.

Jakimi artystami inspiruje się Lion Vibrations ?

Kiedy rozpoczynaliśmy naszą muzyczną przygodę, to inspiracje sięgały głównie po jamajską klasykę roots reggae. Z czasem poznawaliśmy nowe tendencje przybywające z Karaibów takie jak dub czy dancehall, ale nie zapominaliśmy również o polskich tradycjach gatunku. Obecnie słychać wyraźnie, że wracamy do korzeni „czarnej muzyki”, czyli jazzu. Wymienianie nazwisk i nazw artystów stanowiłoby osobny artykuł. Pozwól, że zostawimy czytelników z delikatnym niedomówieniem…

Planujecie jakieś zagraniczne koncerty w 2015? Może wpadniecie do Irlandii?

Generalnie nie planujemy niczego, co nie znaczy, że nie czekamy na propozycje koncertowe i sami nie podejmujemy prób organizowania występów. Chcemy pokazać ludziom efekt nagrań „na żywo”, bo to zawsze inaczej brzmi. Chętnie wystąpimy tam, gdzie nasze warunki nie będą barierą, a raczej podstawą współpracy. Nie jesteśmy gwiazdami z szalonymi wymaganiami, tylko otwartymi ludźmi. Dlatego byłoby miło zagrać za granicą, a w Irlandii szczególnie. Mamy tam znajomych, a ja także siostrę, i odwiedzałem ten kraj. Poza tym cenimy muzykę z Zielonej Wyspy, zwłaszcza tradycyjną.

Na koniec powiedzcie, czego można Wam życzyć na nadchodzący rok?

Zdrowia i kondycji. Chcielibyśmy, żeby ten rok zaowocował licznymi koncertami, bo krążek „Friends” na to zasługuje. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania i dedykujemy naszą płytę tym, którzy w nas wierzyli.

W takim razie tego wszystkiego Wam życzę! Dziękuję za miłą rozmowę.

Specjalnie dla PoloniaSligo.Eu rozmawiał: Mikołaj Pociecha

 
 
 

Comentários


WYDAWCA

Wydawcą  PoloniaSligo.Eu jest Acorn Blue Printing w Sligo.

Wydawnictwo zajmuje sie m.in. projektowaniem, drukiem,  tworzeniem profesjonalnych, nowoczesnych stron internetowych, a takze projektowaniem grafiki, skladu DTP oraz uslug Public Relations.

TEL: 071 915 7954  2013-2015 © Copyright

© 2014 by POLONIA SLIGO. Created by Acorn Blue Printing

bottom of page