Nadejście Tuatha De Danaan część 2.
- poloniasligo
- Nov 1, 2014
- 6 min read
Z cyklu Irlandzkie Baśnie i Mity - Nadejście Tuatha De Danaan część 2.

Panowanie Bresa
Podczas walki z Firbolgami Nuada stracił rękę. Wśród Tuatha de Danaan istniało prawo, według którego żaden mężczyzna z widoczną wadą fizyczną nie mógł być królem. Dlatego Nuada został usunięty z tronu. Na jego miejsce wybrano Bresa. Był on najurodziwszym ze wszystkich młodzieńców, więc każdy, kto chciał określić piękno jakiejś rzeczy musiał porównywać ją do urody Bresa. Jego matka pochodziła z Tuatha de Danaan i tylko ona jedna znała imię i pochodzenie jego ojca. Jednak rządy Bresa nie przyniosły szczęścia jego ludowi, gdyż Fomorianie, którzy mieszkali za morzem, lub, jak twierdzili niektórzy, pod jego powierzchnią, zaczęli nakładać podatki na Tuatha de Danaan. Fomorianie przybyli do Irlandii dużo wcześniej. Byli bardzo szpetnym ludem: mieli po jednej ręce, lub jednej nodze a dowodził nimi olbrzym razem ze swoją matką. Irlandia nie widziała nigdy bardziej przerażającej armii niż Fomorianie. Zaprzyjaźnili się co prawda z Firbolgami i nawet zdecydowali się pozostawić im Irlandię, lecz zawsze byli wrogo nastawieni do Tuatha de Danaan. Podatki nałożone przez Fomorian były ogromne: Tuatha de Danaan musieli oddawać trzecią część zboża i mleka oraz co trzecie dziecko. A Bres nie uczynił nic, co polepszyłoby los jego poddanych. Jakby tego było mało, Bres sam nałożył podatki na każdą rodzinę w Irlandii. Trzeba było oddawać tyle mleka, aby starczyło dla setki żołnierzy Bres miał jeszcze jedną wadę: był bardzo niegościnny i jego dowódcy skarżyli się, że w jego domu nigdy nie można było naostrzyć noży ani napić się piwa. W domu Bresa brakowało wesołości i zabawy: nie było poetów, harfiarzy, flecistów, kuglarzy ani błaznów. A co do zawodów, prób sił między wojownikami, które wszyscy zwykli byli oglądać, to nie organizowano ich już więcej, gdyż wszystkie siły zużywano na to, aby wykonywać za króla te prace, które należały do jego obowiązków. Dagda musiał zbudować rath, czyli fortyfikację, jaką wtedy budowano w Irlandii, a wokół niej wykopać rów. Praca ta bardzo męczyła Dagdę, do tego stopnia, że pewnego razu o mało co wszystkiego nie porzucił. Dagda spotkał kiedyś w pałacu króla niewidomego mężczyznę - Cridenbela o ciętym języku, który powiedział mu tak: "Ze względu na swoje dobre imię powinieneś oddawać mi trzy kęsy twojego jedzenia". I Dagda oddawał mu część swojego posiłku każdego wieczoru, a odbywało się to tak, że dla Cridenbela trzy kęsy stanowiły trzecią część jedzenia Dagdy. Pewnego dnia, gdy Dagda pracował kopiąc rów zobaczył swego syna Angusa Og podążającego w jego kierunku. - Witaj ojcze - rzekł Angus - miło cię widzieć, lecz co się z tobą dzieje? Nie wyglądasz najlepiej. - Powód jest taki - westchnął Dagda - że każdego wieczoru ślepiec Cridenbel wymusza na mnie, abym oddawał mu część swego jedzenia. - Poradzę ci coś, ojcze - powiedział Angus. Włożył dłoń do swej torby i wyjął z niej trzy kawałki złota i podał ojcu - włóż to złoto w tę część jedzenia, którą dasz Cridenbelowi. Będą one najlepszym "kąskiem" z całego dania - uśmiechnął się - ślepiec od nich umrze, jak tylko dostaną się do jego żołądka. Najbliższego wieczoru Dagda uczynił tak, jak mu poradził syn. I zaledwie Cridenbel połknął złoto - padł martwy. Kilkoro ludzi od razu pobiegło do króla z wieścią, że Dagda zabił ślepca dodając mu do jedzenia jakieś trujące zioło. Król w to uwierzył i zezłościł się na Dagdę i skazał go na śmierć. A Dagda powiedział: - Nie sądzisz dobrze, mój królu - i opowiedział mu wszystko cytując dokładnie słowa Cridenbela: "daj mi trzy najlepsze kąski z twego dania" - a akurat tego wieczoru najlepszymi "kąskami" w daniu były trzy kawałki złota, więc mu je dałem. Wysłuchawszy Dagdy Bres nakazał rozciąć ciało Cridenbela, a kiedy znaleziono w jego wnętrzu trzy kawałki złota, był to dowód na to, że Dagda mówił prawdę. Następnego dnia Angus ponownie odwiedził ojca i rzekł mu: - Niedługo skończysz pracę. Kiedy nadejdzie czas zapłaty nie bierz niczego, co będą ci ofiarować, dopóki bydło nie zostanie zagnane z pastwisk. Wtedy dopiero wybierz czarną jałówkę. I kiedy Dagda skończył pracę i zapytano go jakiego wynagrodzenia żąda, on powiedział tak, jak doradził mu syn, choć dla Bresa było to czyste szaleństwo. Sądził, że Dagda zechce dużo więcej za swój trud niż tylko jałówkę. Pewnego dnia do pałacu króla przybył Carpre - poeta. Dano mu do dyspozycji malutki domek bez mebli, gdzie nawet nie było łóżka ani możliwości rozpalenia ognia a na kolację przyniesiono mu jedynie trzy małe kawałki ciasta. Rano obudził się głodny i zły. Pomyślał sobie: "Bez posiłku ani mleka, bez światła, które rozświetliłoby ciemność nocy, bez godziwej zapłaty, niech takie będzie powodzenie Bresa". I od tamtego dnia pech ciągle prześladował Bresa.
Kiedy Nuada stracił rękę w bitwie przez kilka dni leżał w gorączce leczony przez Diancechta. On też zrobił dla niego nową rękę, całą ze srebra z możliwością poruszania każdym palcem. Od tej chwili Nuada zyskał przydomek "Argat-Lamh", czyli Srebrnoręki. Syn Diancechta, Miach, także był lekarzem i to nawet lepszym w swoim fachu od ojca. Spotkał kiedyś chłopca który miał tylko jedno oko. - Jeśli jesteś dobrym lekarzem - powiedział mu - dasz mi nowe oko na miejsce tego, które straciłem. - Mógłbym dać ci kocie oko - zaproponował Miach - Zgadzam się - odrzekł młodzieniec Miach włożył więc chłopcu kocie oko na miejsce utraconego ale uprzedził go, że kiedy nocą ten będzie chciał odpocząć, nowe oko zostanie czujne na każdy pisk myszy, trzepot skrzydeł ptaka, każdy podmuch wiatru.. A w dzień, kiedy trzeba będzie wypatrywać wrogiej armii, kocie oko będzie pogrążone w głębokim śnie. Miachowi nie spodobał się sposób Diancechta, w jaki ten poradził sobie z przywróceniem sprawności Nuadzie. Wziął więc odcięte ramię Nuady i przyłożył je do jego barku wypowiadając słowa "staw do stawu, ścięgno do ścięgna". Trzy dni i trzy noce spędził czuwając przy Nuadzie. pierwszego dnia przyłożył mu rękę do boku, drugiego dnia do piersi, trzeciego dnia nałożył na niego zioła rosnące na mokradłach i w końcu Nuada został uzdrowiony. Rozdrażniło to Diancechta, który stał się zazdrosny o syna, że jest lepszym lekarzem niż on sam. Wziął miecz i uderzył nim Miacha aż rozciął mu mięśnie. Jako zdolny lekarz wyleczył go z obrażeń, lecz potem uderzył po raz drugi, tym razem łamiąc kości czaszki. Diancecht i tym razem był w stanie wyleczyć syna i uczynił to. Ale potem ciął go mieczem po raz trzeci i czwarty aż naruszył mózg. I Diancecht nie znał już lekarstwa na taką ranę. Miach umarł, a Diancecht pochował go. Na grobie Miacha wyrosło tyle rodzajów ziół ile miał stawów i ścięgien: trzysta sześćdziesiąt pięć. A Airmed, jego siostra, przyszła i rozciągnąwszy płaszcz na ziemi zebrała do niego wszystkie zioła układając je według ich właściwości leczniczych. Lecz Diancecht pomieszał je wszystkie tak, że po dziś dzień nikt nie zna właściwego przeznaczenia tych ziół. I kiedy Tuatha de Danaan zobaczyli Nuadę zdrowego, jakim był przed bitwą z Forbolgami, zebrali się w Teamhair i poprosili Bresa aby oddał tron Nuadzie. Bres zgodził się, co prawda, lecz bardzo się rozeźlił. Zaczął zastanawiać się jak mógłby zemścić się na tych, którzy usunęli go z tronu i jak zebrać armię przeciwko nim. Poszedł do swojej matki, Eri, z prośbą, żeby mu wyjawiła imię i pochodzenie jego ojca. Eri opowiedziała mu, że jego ojciec jest z rodu Fomorian a na imię ma Elathan. Przybył do niej płynąc wielką, srebrną łodzią poprzez spokojne morze przybrawszy postać młodzieńca o jasnych włosach. Jego ubranie było bardzo bogate, a na szyi miał pięć złotych pierścieni. Eri, która wcześniej nie zważała na zaloty mężczyzn z Tuatha de Danaan, teraz z ochotą ofiarowała swą miłość Elathanowi. On dał jej pierścień z prośbą, aby oddała go jedynie temu mężczyźnie, na którego palec będzie pasował. Potem odszedł równie tajemniczo jak się pojawił. Teraz Eri przyniosła ów pierścień Bresowi, a gdy ten włożył go na środkowy palec okazało się że pierścień pasuje doskonale. Bres ze swoją matką i kilkoma swoimi ludźmi wyruszyli do kraju Fomorian. Przybywszy na wielką równinę zobaczyli zebranych tam ludzi i podeszli do z nich. - Macie ze sobą psy myśliwskie? - spytano ich - Owszem - odpowiedział Bres - Zobaczymy, czy są lepsze od naszych - zaproponowali Fomorianie Porównano wszystkie psy i okazało się że psy Tuatha de Danaan są lepsze. - A macie rącze konie? - spytano ponownie - Oczywiście - odparł Bres Zorganizowano wyścig i konie Tuatha de Danaan okazały się szybsze od koni Fomorian. W końcu padło pytanie kto spośród przybyłych jest najlepszym wojownikiem. Wszyscy zgodnie orzekli, że jest nim Bres. Kiedy ten wyciągnął rękę i położył dłoń na rękojeści swego miecza, Elathan, który stał pośród Fomorian, rozpoznał swój pierścień na palcu Bresa. Spytał więc, kim jest Bres, na co Eri odrzekła, że Bres jest ich wspólnym synem i opowiedziała całą jego historię. Zasmucił się Elathan i spytał: - Co wygnało cię z kraju, gdzie byłeś królem? - Nic poza moją własną niesprawiedliwością i surowością. Zabrałem ich majątek, dobytek, nawet jedzenie. Nikt nie nakładał na nich podatków zanim ja nie zostałem królem. - To źle - odrzekł Elathan - jako król miałeś myśleć o ich bezpieczeństwie i dostatku, a nie tylko o tym, jak utrzymać władzę. Ale czego szukasz tutaj, wśród Fomorian? - Szukam ludzi, którzy zgodziliby się dla mnie walczyć. Chcę siłą zdobyć Irlandię. - Nie masz prawa zabrać jej drogą niesprawiedliwości, jeśli nie potrafiłeś utrzymać jej dzięki sprawiedliwości.
Comments