Prawie miesiąc trwają święta
- poloniasligo
- Dec 21, 2014
- 4 min read
Od polskiej wigilii 24 grudnia aż do ukraińskiego święta Iwana Chrzciciela przypadającego 20 stycznia – tyle trwa świętowanie w rzeszowskim domu Ukrainki Olgi Hałabud, która od 25 lat mieszka w Polsce. Jej polsko-ukraińska rodzina obchodzi zarówno polskie, jak i ukraińskie święta.
Olga Hałabud w rozmowie z Polską Agencją Prasową opowiada, że w jej rodzinie - mąż jest rodowitym rzeszowianinem - to trwające niemal miesiąc świętowanie polskich świąt Bożego Narodzenia, Nowego Roku oraz ukraińskich rozpoczyna polska wigilia 24 grudnia. Domownicy nie zaczynają jednak wieczerzy od podzielenia się opłatkiem tak, jak w polskiej tradycji, ale od oznajmienia: "Chrystos rożdajetsja" (Chrystus się rodzi) oraz życzeń, a następnie od wspólnego jedzenia kutii, czyli pszenicy z makiem, miodem, orzechami i rodzynkami. Kutia to symbol szczęścia, obfitości i dobrobytu.
- Kutia stawiana jest, według ukraińskiej tradycji, w jednym naczyniu na środku stołu. Każdy ma łyżkę, którą nabiera kutię na talerzyk. Jest to już nieco unowocześniona forma jedzenia kutii, bo dawniej wszyscy jedli z jednej miski, tyle, że każdy swoją łyżką – mówi Olga.
Na wigilijnym stole w jej domu stawia się, podobnie jak w polskiej tradycji, dodatkowy talerzyk, na który nakłada się porcję kutii. Jednak nie jest to dla niespodziewanego gościa, wędrowca, ale dla dusz przodków, którzy w tym czasie odwiedzają swoich bliskich.
Oprócz kutii na stole musi znaleźć się jeszcze chleb i strucla, które mają zapewnić domownikom w nadchodzącym roku jedzenie i dobrobyt. Są także pozostałe potrawy wigilijne, podobne do tych, jakie były w rodzinnym domu Olgi. Ale jak zauważa, tradycyjne wigilijne potrawy polskie i ukraińskie, zwłaszcza z zachodniej Ukrainy, skąd pochodzi, nie różnią się bardzo od siebie.
Jest zatem i zupa grzybowa, i barszcz czerwony z uszkami, na który jej najbliżsi czekają cały rok, i karp w galarecie i pierogi z kapustą, z ziemniakami, z kaszą i serem.
- Do pierogów musi być obowiązkowo sos grzybowy. Robię też pierogi ruskie, nadziewane ziemniakami z serem, których u nas się nie jadało, ale to jest ukłon w stronę polskiej tradycji i polskich smaków – podkreśla Olga.
Obowiązkowym punktem wigilii w jej domu, zarówno rodzinnym, jak i w Rzeszowie, jest wspólne kolędowanie na zakończenie wieczerzy. Jak przyznaje, jej rodzina w tej kwestii stanowi wyjątek w bloku, w którym mieszka z mężem i córką na jednym z rzeszowskich osiedli, gdyż z żadnego innego mieszkania bowiem nie dobiegają dźwięki i śpiew kolęd.
Kolejne dni polskich świąt Olga spędza najczęściej u swoich przyjaciół, którzy zapraszają ją z rodziną na wspólne świętowanie.
Wkrótce po świętach Olga wraz z rodziną i przyjaciółmi hucznie żegna na zabawie sylwestrowej odchodzący rok i wita nowy. I gdy dla Polaków jest to zazwyczaj koniec okresu świątecznego, to jej rodzina wyjeżdża na Ukrainę i tam kontynuuje świętowanie w jej rodzinnym domu w okolicach Drohobycza.
Olga przypomina, że ukraińskie święta trwają cztery dni, a nie trzy, jak w Polsce. Oprócz wigilii, Bożego Narodzenia i Świętego Szczepana, obchodzi się jeszcze święto Matki Bożej Rodzicielki (dzień po Bożym Narodzeniu). Zwyczaj nakazuje, aby o północy odwiedzać z kolędą kobiety o imieniu Maria i składać im życzenia.
Po świętach, 13 stycznia nadchodzi koniec starego roku. Olga obchodzi go ponownie w Polsce. Tym razem zabawa nazywa się nie jak w polskiej tradycji – Sylwester, ale Małanka, również od imienia solenizantki. A kilka dni później przypada uroczysta wigilia Jordanu.
Podobnie jak w wieczór przed Bożym Narodzeniem, tak i 18 stycznia rodzina i bliscy zasiadają wspólnie do uroczystej kolacji. Jedzą podobne potrawy, czyli kutię, pierogi, barszcz. Gospodynie ukraińskie pieką też obowiązkowe pączki z makiem, różą czy marmoladą. Olga zauważa, że takie pączki przygotowuje się w ukraińskich domach także na święta Bożego Narodzenia, ale w jej polskim domu już tej tradycji się nie praktykuje ze względu na niewielką liczbę osób przy wigilijnym stole.
- Na pierwsze moje Boże Narodzenie w Polsce, 25 lat temu, przygotowałam wigilię taką, jak w moim rodzinnym domu. Była kutia, pączki, strucla i wszystkich tradycyjnych 12 potraw. Ale nas było wówczas tylko dwoje: mój mąż i ja, i nie miał kto tego wszystkiego zjeść. Teraz nas jest troje, więc też zbyt mało na zjedzenie tej obfitości jedzenia, więc ograniczam liczbę potraw – opowiada Olga.
Następnego dnia, 19 stycznia Ukraińcy obchodzą święto Jordanu. Olga wraz z innymi uczestniczy w mszy świętej w cerkwi greckokatolickiej w Rzeszowie, podczas której kapłan święci wodę krzyżem, ogniem i duchem. Wierni zabierają poświęconą wodę do domów i kropią nią domowników, swój dom, a także piją. Wierzą, że ta woda leczy różne choroby, odgania zło.
Olga dodaje, że woda poświęcona w dzień Jordanu stoi w buteleczce cały rok i przez ten czas nie psuje się i jest czysta, bez osadu.
Długi okres świętowania kończy 20 stycznia dzień Iwana, czyli Jana Chrzciciela. O północy dziewczęta i kobiety odwiedzają mężczyzn o tym imieniu i składają im życzenia.
- Teraz w Polsce nie obchodzę już tego dnia, bo nie mam żadnego znajomego o tym imieniu, któremu mogłabym składać życzenia o północy. Muszę takiego poszukać i zacznę na nowo świętować Iwana Chrzciciela – obiecuje Olga.
Olga Hałabud od prawie 25 lat mieszka w Rzeszowie. Pochodzi spod Drohobycza na Ukrainie. Jest dziennikarką Polskiego Radia Rzeszów.
Dla Polonii w Sligo - Agnieszka Pipała, Polska Agencja Prasowa
Comments