”Dziady” Mickiewicza w adaptacji litewskiego reżysera Nekrosziusa
- poloniasligo
- Feb 5, 2015
- 4 min read
Litewski reżyser Eimuntas Nekroszius – ponury Żmudzin, małomówny, w rozmowie szukający zwykłych słów, skromny, o mocnym uścisku dłoni, jeden z najlepszych współczesnych reżyserów teatralnych, dobrze znany nie tylko w swoim kraju, ale także we Włoszech, Rosji, Gruzji, również w Polsce, zdobywca wielu nagród w kraju i za granicą - w najbliższym czasie w Teatrze Narodowym w Warszawie rozpocznie pracę nad adaptacją poematu Adama Mickiewicza „Dziady”.
Sztuka zostanie wystawiona w ramach obchodów 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Rocznica ta przypada w 2015 roku.
PAP: Czym dla pana jest realizacja „Dziadów” w Polsce?
E.N.: To jest duży zaszczyt. Dla każdego reżysera praca nad „Dziadami” jest zaszczytem, a jeszcze w takim teatrze... Jestem wdzięczny dyrektorowi Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Englertowi za tę propozycję. Z dużą radością przyjąłem tę propozycję.
PAP: Czy praca nad „Dziadami” jest wyzwaniem?
E.N.: Wyzwaniem i pracą pełną obaw. Nie wiem, czy spełnię oczekiwania teatru. Być może teatr oczekuje czegoś pięknego..., a wiadomo, jak to bywa...
PAP: W czym tkwi sukces spektaklu?
E.N.: Tyle lat pracuję i nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Czasami pracuje się lekko i końcowy efekt jest wspaniały. Czasami wkładasz tyle wysiłku, wszyscy bardzo się starają a wychodzi to zbyt ciężkie, zbyt skomplikowane, coś się nie łączy, nie gra... Chyba tak jest z każdą twórczością... Praca w Warszawie będzie ciekawa i trudna. Scena Teatru Narodowego widziała chyba już trzy realizacje „Dziadów”... Nie chcę niczego prognozować.
PAP: Podczas pracy w Warszawie skupi się pan na którejś z części „Dziadów”, czy na całości poematu?
E.N. Prawdopodobnie to będą trzy części, ale niepełne... Chcę ogarnąć całość...
PAP: Pana spektakle są bardzo subiektywną wizją pierwowzoru, pełne symboli.
Czy tym razem też tak będzie?
E.N.: Zapewne pójdę drogą asocjatywną... Tak pracuję. Już się nie zmienię.
PAP: To nie jest pierwsze pana podejście do „Dziadów”?
E.N.: W latach 80., gdy pracowałem Teatrze Młodzieżowym w Wilnie zaproponowałem, że wystawię „Dziadów”. Na co ministerstwo kultury powiedziało: w żadnym wypadku. Nie uzasadnili odmowy. W tamtych czasach nikt nie mówił, dlaczego nie pozwolono. Zresztą nikt też nie pytał o to. Wiadomo, o co chodziło: „Dziady” są antyrosyjskie, antyimperialne... jest tam dużo tematów na owe czasy zakazanych.
PAP: Koncentruje się pan na klasyce. Spektakle kojarzone z pana nazwiskiem
to: „Hamlet”, „Faust”, „Makbet”, „Boska komedia”. Są to spektakle długie, trudne, wywołujące emocje, a są grane przy pełnej widowni.
E.N.: Nie sądzę, by moje spektakle cieszyły się aż taką popularnością. Być może ludzie przychodzą z musu, bo wypada zobaczyć...
PAP: Temat śmierci jest częstym tematem poruszanym przez pana. Czy to jest próba oswojenie jej?
E.N.: Nie, absolutnie nie.
PAP: Jaki jest współczesny teatr?
E.N.: … teatr stał się jakąś organizacją gospodarczą. Zadaniem teatru i aktorów – to pełna sala, drogie bilety, zarobienie pieniędzy, a środki jakimi się to osiąga, to już sprawa wtórna. Wszystko przyśpiesza: chce się szybciej być znanym, szokującym, ryzykującym, najważniejsze, by – tak jak w Ameryce - twoje nazwisko było wymieniane. Ważne jest być, a nie to co robisz, jaki jest twój wkład w sztukę. Teatr stał się teatrem oczu a nie odczuć. Do teatru przychodzi się oglądać, a nie przeżywać.
PAP: A pana zadanie jako reżysera jest tworzenie spektaklu, który się przeżywa?
E.N.: Chciałbym tworzyć takie spektakle, ale często mi się to też nie udaje.
Może tak powinno być? Dlaczego zawsze wszystko ma się udawać?
PAP: Jest pan eurosceptykiem.
E.N.: Kiedyś byłem.
PAP: A dzisiaj już nie?
E.N.: Ostatnie działania Rosji kardynalnie wpłynęły na zmianę moich poglądów. Gdyby Litwa, jak również Łotwa i Estonia, w swoim czasie nie przystąpiłyby do Unii Europejskiej, to sytuacja w naszych małych państwa dzisiaj byłaby absolutnie odmienna.
PAP: Czy zmienił pan też zdaniem o Rosjanach.
E.N.: Nie. Rosjanie to wspaniały naród. Każdy naród jest wspaniały. Ale w każdym narodzie jest pewna warstwa społeczna, której się nie chce ani słuchać, ani słyszeć.
PAP: Podoba się panu Polska?
E.N.: Bardzo. Co by nie mówić – Polacy to naród o zdecydwanym charakterze. Naród zdecydowany, odważnie myślący i w dziedzinie sztuki, i polityki. Przypomnijmy najnowszą historię. To Polska zapoczątkowała przemiany w Europie. To naród, który się odważył i wskazał drogę innym.
PAP: Czym się wyróżnia teatr polski?
E.N.: W Polsce jest dużo teatrów, wiele kierunków, eksperymentów. Nie możemy nawet się porównywać. Zawsze to co nowe, wszelkie trendy w teatrze i w innych dziedzinach sztuki na Litwę przychodziły z Polski. Tak jest również teraz. Wszystko, co nowe rodzi się albo w Polsce, albo w Niemczech, bo są to duże i twórcze narody.
PAP: Ma pan już doświadczenie pracy z polskimi aktorami. Przed paroma laty w Teatrze Wielkim Operze Narodowej wystawił pan operę Pawła Szymańskiego „Qudsija Zaher”.
E.N.: Polskich aktorów charakteryzuje większe przygotowanie zawodowe aniżeli aktorów litewskich. W odróżnieniu od Litwy, w Polsce zawód aktora jest zawodem prestiżowym. Praca z polskimi aktorami jest ciekawa.
PAP: Czy nie jest symboliczne: Litwin, Żmudzin w Teatrze Narodowym w Warszawie wyreżyseruje „Dziady” - poemat Adama Mickiewicza – polskiego wieszcza narodowego, który w swej twórczości rozsławiał Litwę, Wilno?
E.N.: … nie wiem. Być może? Nie zastanawiałem się nad tym.
Dla Polonii w Sligo rozmawiała Aleksandra Akińczo (PAP)
Comentarios